REKLAMA

poniedziałek, 1 października 2007

Pola Chwały, cz.1

W ostatni weekend (29-30 września) po raz kolejny odbyły się w Niepołomicach koło Krakowa Pola Chwały - impreza poświęcona wszelkiej maści grom historycznym, z planszowymi i bitewnymi na czele. Była tam również ekipa Wargamera z całą plejadą gier, obejmującą konflikty od starożytności po współczesność.
Prezentowaliśmy:
- Warmaster Ancients (starożytność)
- Ogniem i Mieczem (XVII wiek)
- Mein Panzer (II Wojna Światowa)
- Flames of War (II Wojna Światowa)
- General Quarters (II Wojna Światowa na morzu)
- Cold War Commander (współczesność)

Ogromna popularnością cieszyło się Ogniem i Mieczem - całkiem zasłużenie, zresztą, gdyż modele prezentują się rewelacyjnie, a i same zasady sa niegłupie. Kilka rzeczy mi się co prawda nie podobało, ale jako że zasady są wciąż w fazie testów, to można to autorom wybaczyć.

Sam miałem przyjemność prezentować Cold War Commander. Bitwa przedstawiała fikcyjne natarcie wojsk Układu Warszawskiego na Zachodnie Niemcy pod koniec Zimnej Wojny. W roli obrońców demokracji wystąpiła Brytyjska Armia Renu.
Godne uwagi bitwy odbyły się dwie (pomijam krótkie prezentacje kończące się przedwcześnie z powodu braku czasu u uczestników): w pierwszej z nich tryumf odniosły wojska radzieckie (aczkolwiek było to zwycięstwo okupione dość sporymi stratami), druga natomiast była miażdżącym zwycięstwem BAOR, prawie bez strat własnych. Kilka ogólnych spostrzeżeń, jakie można wysnuć po tych bitwach:
- artyleria jest nieco przereklamowana, ale jeśli dorwie piechotę w otwartym terenie, to nie ma co zbierać. Pojazdy opancerzone raczej nie mają się czym przejmować, bo jakieś godne uwagi efekty (Suppress/zniszczenie) to raczej kwestia przypadku i szczęścia w rzutach
- śmigłowce, z drugiej strony, potrafią być koszmarnie skuteczne, bo trafiają wszystkie jednostki wg. osłony (a nie tak jak artyleria pojazdy opancerzone tylko na 6). Asortyment broni, które mogą zrobić im krzywdę, jest dość szeroki (broń plot oraz wyrzutnie ATGM), więc przy odpowiednim ustawieniu jest spora szansa, że uda się odgonić nalot (albo nawet zestrzelić lotnika), ale i tak nie należy ich pod żadnym pozorem lekceważyć.
- Command Blunder może zadecydować o lasach całej bitwy. Tak było w drugiej potyczce, kiedy dwie radzieckie kompanie (T-72 i piechota na BMP-1) postanowiły wykonać "Fall Back!" w pierwszej turze, stojąc tuż przy krawędzi stołu. Brak tych jednostek był potem bardzo odczuwalny, kiedy za pozostałości tej flanki wzięły się brytyjskie Chieftainy...
- stabilizacja lufy, nawet najprostsza, potrafi być zbawieniem - dowodzone przeze mnie T-72 w jednym, krótkim ruchu zajęły świetne pozycje strzeleckie, mając przed sobą elegancko ustawioną bokiem brytyjską kolumnę. Niestety, rozkaz rozpoczęcia ostrzału już do nich nie dotarł.

Ogólnie obie bitwy badzo mi się podobały i były świetnym dowodem na to, że współczesna wojna lądowa nie sprowadza się do "zająć pozycje i tłuc rakietami" :)

Już wkrótce kolejna część relacji, w której pojawią się wreszcie zdjęcia, a także wrażenia z Flames Of War.

1 komentarz:

Pietia pisze...

Costi, wykup 3-4 jednostkom ruskiej artylerii asset "Artillery Thermobaric" i zobaczysz, jaka jest przereklamowana... :D Możesz poprawić Artillery Chemical.